Niekiedy mogłoby się wydawać, że znane marki czy przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą w naprawdę dużych rozmiarach są ostatnimi, którym grozi kryzys. Idąc takim tokiem rozumowania niektórzy przyjmują, że kto jak kto, ale największym graczom nie grozi upadłość.
Nic bardziej mylnego, a im większy przedsiębiorca, tym nieraz z większymi trudnościami finansowymi musi się mierzyć. Zawsze, z każdej perturbacji finansowych firma może wyjść obronną ręką – warunkiem sukcesu jest tu wdrożenie na czas programu naprawczego.
Znana marka bankrutuje – czy można było tego uniknąć?
W mediach, zwłaszcza w perspektywie trwającego kryzysu gospodarczego, coraz częściej pojawiają się informacje o znanych markach i dużych firmach – polskich i zagranicznych – które notują poważne straty, stawiające je wręcz na granicy upadłości.
Z ostatnich dni, tytułem przykładu, można wymienić PKP Cargo, Bank Millennium, Columbus, Tauron, Sfinks, Ryvu Therapeutics czy Captor Therapeutics. Oczywiście za każdym z tych przykładów stoi odrębna historia, a przyczyny strat zawsze są złożone. Niekiedy wynikają one nie tyle z jakiś strukturalnych problemów, co z konieczności oczekiwania na zwrot poczynionych inwestycji. W niektórych branżach, np. z sektora innowacyjnych rozwiązań technologicznych bądź medycznych, rzadko kiedy taki zwrot następuje szybko, a konieczność długiego oczekiwania na zyski jest czymś naturalnym.
W żadnym razie nie zmienia to faktu, że upadłości znanych marek po prostu się zdarzają. Dlatego każdy przedsiębiorca, bez względu na to, w jakich rozmiarach prowadzi swój biznes, powinien zadać sobie pytanie: jak przetrwać kryzys i co zrobić, aby uniknąć upadłości. Im wcześniej znajdzie odpowiedzi na te pytania i wdroży działania podyktowane treścią tychże odpowiedzi, tym lepiej dla niego i jego firmy.
Jak przetrwać kryzys w firmie?
W biznesie – zwłaszcza prowadzonym w tak trudnych i nieprzewidywalnych czasach, jak obecne – liczy się przede wszystkim indywidualizacja. Problem firmy zawsze należy diagnozować i rozwiązywać indywidualnie, a jakieś ogólne twierdzenia mogą być jedynie wskazówką do poszukiwania najlepszych możliwości wyjścia z kryzysu, a wcześniej przeciwdziałania mu. Zawsze lepiej zapobiegać trudnościom finansowym, niż je leczyć.
Dlatego w dobie wysokiej inflacji, wzrastających cen paliw czy szeregu innych, negatywnych zjawisk makroekonomicznych, przedsiębiorcy powinni postępować bardzo ostrożnie, zawsze biorąc pod uwagę możliwość wystąpienia jakiś nieprzewidzianych zdarzeń. Warto postawić na optymalizację kosztów prowadzonej działalności czy negocjacje z kontrahentami i wierzycielami. Zrozumienie wzajemnych potrzeb i otwartość na kompromis uratowały już niejedną firmę przed koniecznością ogłoszenia upadłości.
Ogłoszenie upadłości to ostateczność
Zresztą złożenie wniosku upadłościowego zawsze należy postrzegać jako ostateczność, stosowaną wówczas, gdy nie ma najmniejszych szans na oddłużenie. W rzeczywistości przedsiębiorca rzadko kiedy znajduje się w aż tak trudnej sytuacji, żeby nie było szans na wyjście na prostą.
Kolejność działań oddłużeniowych powinna być następująca:
- najpierw „miękkie” rozwiązania, mieszczące się w ramach ogólnie dostępnych metod (np. negocjacje z wierzycielami odroczenia płatności bądź rozłożenia zaległości na raty);
- przeprowadzenie postępowania restrukturyzacyjnego w myśl przepisów Prawa restrukturyzacyjnego;
- a dopiero na samym końcu, gdy poprzednie kroki nie doprowadzą do celu, ogłoszenie upadłości.
Zachowanie tej kolejności opłaca się każdemu przedsiębiorcy – zarówno początkującemu, jak i reprezentującemu znaną i rozpoznawalną markę.
Jednocześnie przy oddłużaniu firmy i zabezpieczaniu jej przed kryzysem, zawsze liczy się profesjonalizm. Dobre intencje to o wiele za mało – na wychodzeniu z zadłużenia po prostu trzeba się znać, gdyż niewłaściwie podjęte działania mogą tylko pogorszyć sytuację. Dlatego problemy swojej firmy warto powierzyć specjalistom, którzy od lat wyciągają przedsiębiorców z zadłużenia.
Zobacz więcej z kategorii: dla przedsiębiorców