Czas pandemii, związany z obowiązywaniem w polskim systemie prawa uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego, pokazał jak duże jest zapotrzebowanie rynku na mało sformalizowane i proste procedury restrukturyzacyjne. Najlepszym potwierdzeniem dla tej tezy są statystyki dotyczące ilości rozpoczynanych w ostatnim roku spraw. Uproszczona restrukturyzacja cieszy się niesłabnącą popularnością wśród przedsiębiorców borykających się z trudnościami ekonomicznymi. Dlatego też wiele osób wiąże duże nadzieje ze zmianami Prawa restrukturyzacyjnego, które wejdą w życie 1 grudnia br. W końcu ich podstawowym celem jest wprowadzenie już na stałe większości rozwiązań znanych z uproszczonej restrukturyzacji. Jednak w najbliższych miesiącach możemy spodziewać się dalszych uproszczeń – a wszystko za sprawą konieczności implementacji prawa unijnego.
W ciągu roku trzeba wdrożyć prawo unijne
Mowa tu o pochodzącej z 2019 roku dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ram prawnych restrukturyzacji zapobiegawczej, drugiej szansy i środków zwiększających skuteczność postępowań restrukturyzacyjnych, upadłościowych i w zakresie umorzenia, zwaną także w skrócie dyrektywą „drugiej szansy”. Jej podstawowy cel jest jasny: znacząco przyspieszyć czas procedowania spraw restrukturyzacyjnych. Trudno nie zgodzić się ze słusznością tego postulatu – zresztą jest on podnoszony właściwie od czasu zebrania pierwszych doświadczeń związanych ze stosowaniem obowiązującego Prawa restrukturyzacyjnego – jednak jego realizacja stanowi po prostu bardzo trudne zadanie. Do tego stopnia, że – jak informują media – w Ministerstwie Sprawiedliwości planuje się powołanie specjalnego zespołu doradczego, składającego się z ekspertów, których zadaniem byłoby wypracowanie projektu stosownych zmian prawa.
Czasu na ich przygotowanie i wprowadzenie zostało niewiele. Implementacja wskazanej dyrektywy ma nastąpić maksymalnie do lipca przyszłego roku. Jednak skoro znany jest tekst samej dyrektywy, kierunek reformy Prawa restrukturyzacyjnego wydaje się oczywisty – musi on zmierzać w stronę ograniczenia roli sądu w procedowaniu tego rodzaju spraw. Z tego względu uproszczone, „pozasądowe” postępowanie restrukturyzacyjne, najpewniej niedługo stanie się standardem dla dłużników borykających się problemem niewypłacalności. Możemy więc spodziewać się daleko idących zmian w procedowaniu spraw restrukturyzacyjnych.
Sądy restrukturyzacyjne działają zbyt wolno
Rzeczywiście sądy stanowią słabe ogniwo w sprawach restrukturyzacyjnych. Oczywiście sytuacja jest złożona, jednak przeciążenie pracą i braki kadrowe to główne przyczyny powolnego rozpoznania różnego rodzaju wniosków składanych w toku sprawy restrukturyzacyjnej. Tymczasem należy pamiętać, że przeważnie odnoszą się one do skomplikowanych stanów faktycznych, wymagających naprawę sporego nakładu pracy, aby wydać prawidłowe rozstrzygnięcie. W tym kontekście formuła uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego, w którym sadowi przypada właściwie jedynie funkcja kontrolna, może zostać uznana za optymalną. To zaś oznacza, że przynajmniej w pewnym zakresie „dyrektywa drugiej szansy” została już wdrożona.
Z drugiej strony taki model wymaga dużo większego zaangażowania zarówno od uczestników postępowania – a więc dłużnika i wierzycieli – i ich pełnomocników oraz od pozasądowych organów, w tym przede wszystkim nadzorcy układu. W końcu to od ich profesjonalizmu prawie zawsze w decydującym zakresie zależy sukces restrukturyzacji opartej o rozwiązania pozasądowe. Stosowanie uproszczonej procedury wynikającej z „tarczy antykryzysowej” również tego dobitnie dowodzi. Niestety, stała się ona także pretekstem do różnego rodzaju nadużyć – wynikających niekiedy ze zwyczajnej niewiedzy – które w efekcie przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego, jeszcze bardziej potęgując i tak nabrzmiałe problemy zadłużonych przedsiębiorców. Dlatego każdy model „odformalizowanej” restrukturyzacji musi zostać bardzo dobrze przemyślany, także pod kątem zagrożeń związanych z takimi procedurami.
Zobacz więcej z kategorii: dla przedsiębiorców