Jedną z prób przeciwdziałania rosyjskiej agresji zbrojnej na Ukrainę jest nakładanie sankcji na firmy działające w Federacji Rosyjskiej lub współpracujące z tamtejszymi korporacjami. Niestety także ten medal ma dwie strony: sankcje po prostu negatywnie odbijają się na wielu przedsiębiorstwach, także nie mających nic wspólnego z wojenną polityką Kremla. W końcu dobie globalizacji gospodarka stała się systemem blisko ze sobą połączonych naczyń. Z jakimi trudnościami powinni liczyć się przedsiębiorcy w jakikolwiek sposób współpracujący z podmiotami gospodarczymi?
Różny system sankcji i wspólne konsekwencje
W pierwszej kolejności warto pamiętać o kwestii podstawowej: obecnie mamy do czynienia z dwoma rodzajami systemów sankcyjnych – unijnym i krajowym. Na szczeblu Unii Europejskiej zakres sankcji oraz lista osób i podmiotów nimi objętych jest ustalana przez wszystkie rządy państw wchodzących w skład Unii. Dzięki temu sankcje – przynajmniej w założeniu – są stosowane jednolicie na całym rynku wewnętrznym. Niezależnie od tego w Polsce funkcjonuje krajowa lista sankcyjna, na którą wpisywane są – również osoby fizyczne oraz osoby prawne i jednostki organizacyjne – objęte różnego rodzaju zakazami, zwłaszcza w zakresie możliwości wykonywania działalności gospodarczej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Wspólnym mianownikiem obydwu tych systemów sankcyjnych są daleko idące konsekwencje dla przedsiębiorców, którzy złamaliby obowiązujące restrykcje, np. nawiązując lub kontynuując współpracę gospodarczą z firmami, które zostały nimi objęte. Wysokość kar za złamanie sankcji sięga 20 mln złotych, co oczywiście stanowi dla większości podmiotów gospodarczych bardzo poważną sumę. Dlatego – przynajmniej jak na razie – sankcje po prostu są przestrzegane. Z pewnością ważnym czynnikiem sprzyjającym takiemu stanowi rzeczy jest także zwyczajny sprzeciw wobec agresji na Ukrainę, która nie ma właściwie żadnego uzasadnienia.
Biznes trzeba ograniczyć? Lepiej go ratować
Jednak – właściwie jak zawsze – diabeł tkwi w szczegółach. Otóż analizując polską i unijną listę sankcyjną, można (przynajmniej w niektórych przypadkach) nabrać wątpliwości, czy rzeczywiście pewne podmioty powinny się na nich znaleźć. Przykładem mogą być tu firmy, które w przeszłości co prawda współpracowały z rosyjskimi podmiotami – a nawet miały je w swojej strukturze korporacyjnej – jednak zaprzestały takiej kooperacji jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. W takich przypadkach warto rozważyć podjęcie działań prawnych, dzięki którym możliwe jest usunięcie przedsiębiorcy z listy sankcyjnej. W tym celu niezbędne jest złożenie do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji uzasadnionego wniosku o wykreślenie z tej listy.
Nie zmienia to faktu, że sankcje nakładane w związku z rosyjską agresją na Ukrainę poważnie wpływają właściwie na całą gospodarkę. Według danych Instytutu Keralla Research w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw doprowadziły one do ograniczenia działalności co ósmej firmy. Wydaje się, że wskaźniki te będą się jedynie pogłębiać – niestety niewiele wskazuje na to, aby wojna w Ukrainie miała się szybko zakończyć. Dlatego przedsiębiorcy borykający się z tego rodzaju wyzwaniami powinni jak najszybciej wdrożyć odpowiednie środki zaradcze. Najważniejszym z nich wydaje się znalezienie nowych rynków zbytów bądź kontrahentów, którzy mogliby zastąpić tych, którzy zostali objęci sankcjami.
Natomiast w przypadku, gdy trudności firmy przybierają niepokojącą postać, zawsze warto rozważyć wdrożenie postępowania restrukturyzacyjnego. Wybór właściwej procedury oraz jej prawidłowe przeprowadzenie może uratować firmę przed bankructwem i umożliwić jej dalsze prowadzenie działalności gospodarczej, a nawet jej rozwój. Co więcej – bardzo często restrukturyzacja jest jedyną szansą na ratunek, i to nie tylko w przypadku trudności ekonomicznych związanych z wojną. Jest to po prostu dobry sposób na wyprowadzenie przedsiębiorstwa na prostą.
Zobacz więcej z kategorii: dla przedsiębiorców