Unijna dyrektywa z 20 czerwca 2019 roku w sprawie w sprawie ram restrukturyzacji zapobiegawczej, umorzenia długów i zakazów prowadzenia działalności oraz w sprawie środków zwiększających skuteczność postępowań dotyczących restrukturyzacji, niewypłacalności i umorzenia długów – zwana w skrócie dyrektywą drugiej szansy – jest aktem, który w najbliższym czasie będzie w decydujący sposób wpływał na kształt przepisów Prawa restrukturyzacyjnego.
A właściwie to już wpłynął, gdyż zmiany tej ustawy, które weszły w życie 1 grudnia zeszłego roku, stanowiły element jej implementacji, który powinien zakończyć się do połowy lipca tego roku.
Jednocześnie dyrektywa ta jest niezwykle istotna także z innego punktu widzenia: otóż przypomina, że przedsiębiorstwo zawsze należy ratować, a ogłoszenie jego upadłości jest ostatecznym środkiem. Jak osiągnąć ten cel?
Cel dyrektywy: mniej formalności „restrukturyzacyjnych”
Celem wspomnianej powyżej dyrektywy – obok ujednolicenia przepisów restrukturyzacyjnych w skali całej Unii Europejskiej – jest przede wszystkim wprowadzenie mechanizmów prawnych, które pozwolą na ratowanie właściwie każdego zadłużonego przedsiębiorstwa. Z punktu widzenia polskiego systemu prawa nie jest to nowość. Właściwie od wejścia w życie Prawa restrukturyzacyjnego – a więc od 1 stycznia 2016 roku – przedsiębiorcy zagrożeni niewypłacalnością mają możliwość skorzystania z jednej z czterech procedur restrukturyzacyjnych. Przyjęcie takiej optyki pozwala na to, aby zadłużony przedsiębiorca zawczasu podjął działania zmierzające do oddłużenia.
Jednocześnie prawodawca unijny – właśnie na podstawie dyrektywy drugiej szansy – zakłada maksymalne oddłużenie postępowań restrukturyzacyjnych. Dzięki temu prowadzący własny biznes, któremu grozi bankructwo, ma mieć możliwość nie tylko uratowania swojej działalności, ale również przeprowadzić szybko i sprawnie całe postępowanie. Właśnie z tych względów prawodawca unijny zakłada m.in. odformalizowanie spraw restrukturyzacyjnych oraz wprowadzenie mechanizmów ostrzegania przedsiębiorców przed niewypłacalnością.
Im szybciej, tym lepiej – także w restrukturyzacji
Generalnie rzecz ujmując, im szybciej postępowanie restrukturyzacyjne zostanie wdrożone, tym lepiej dla zadłużonego przedsiębiorcy: dzięki temu znacząco wzrastają szanse powodzenia, a więc po prostu uratowania firmy przed upadłością.
Jak już sygnalizowałem – stosownie do art. 6 ust. 1 Prawa restrukturyzacyjnego – postępowanie restrukturyzacyjne może być prowadzone wobec dłużnika niewypłacalnego lub zagrożonego niewypłacalnością.
Pierwszy z tych terminów wykłada się zgodnie z terminologią Prawa upadłościowego, a więc z niewypłacalnością mamy do czynienia wówczas, gdy dłużnik utracił możliwość wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Natomiast przez dłużnika zagrożonego niewypłacalnością– jak stanowi z kolei Prawo restrukturyzacyjne – rozumie się dłużnika, którego sytuacja ekonomiczna wskazuje, że w niedługim czasie może stać się niewypłacalny.
Oczywiście przyjęcie przez ustawodawcę takiej techniki legislacyjnej – a więc posługiwanie się zwrotami niedookreślonymi – umożliwia dłużnikowi, który przeważnie jest podmiotem wnioskującym o restrukturyzację, na podjęcie decyzji o złożeniu wniosku restrukturyzacyjnego w wielu różnych okolicznościach. Skoro zaś przesłanka ta nie została określona ściśle, to możliwe jest przyjęcie jej szerokiej interpretacji.
Najczęściej przyjmuje się, że z zagrożeniem niewypłacalnością mamy do czynienia wówczas, gdy z sytuacji ekonomicznej dłużnika wynika duże prawdopodobieństwo, iż w niedługim czasie stanie się on niewypłacalny – czyli utraci zdolność regulowania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych.
W każdym razie zadłużony przedsiębiorca może wszcząć postępowanie restrukturyzacyjne już wówczas, gdy pojawią się pierwsze oznaki kryzysu zadłużenia. W rzeczywistości warto skorzystać z tego rodzaju możliwości, w myśl przywoływanej już zasady: im szybciej, tym lepiej.
Zobacz więcej z kategorii: dla przedsiębiorców