Inflacja dosłownie „zżera” nasze oszczędności oraz bieżące zarobki, powodując drastyczny wzrost wydatków, a co za tym idzie kosztów życia. Niestety niewiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie sytuacja miałaby ulec zmianie. Świadczy o tym wiele różnych prognoz, w tym zapowiedzi Rady Polityki Pieniężnej o dalszych planach podnoszenia stóp procentowych.

Zresztą takie czynniki, jak trwająca wojna w Ukrainie – wraz z długą listą jej skutków gospodarczych – tylko sprzyjają utrwaleniu się inflacji, z którą walka jest obliczona raczej na miesiące niż na lata. Wniosek z tego prosty: im szybciej zaczniemy chronić nasz majątek przed drożyzną, tym lepiej. Jak to zrobić i czy w ogóle jest to możliwe? Okazuje się, że tak – ale pod pewnymi warunkami.

Kilka (równie dobrych?) sposobów na inflację

Okazuje się, że racje mieli ci ekonomiści, którzy przewidywali wystąpienie wysokiej inflacji już na początku pandemii koronawirusa i związanych z nią perturbacji gospodarczych oraz pojawienia się na rynkach różnego rodzaju form pomocy publicznej, sprowadzającej się przeważnie do „wpompowywania” w gospodarkę dużej ilości gotówki.

Jednocześnie inflacja – co jasno pokazuje historia tego zjawiska – prawie zawsze stanowi wypadkową wielu różnych czynników, które z trudem dają się sprowadzić do wspólnego mianownika. Nie inaczej jest z ochroną majątku przed skutkami inflacji: można to czynić na wiele sposobów, jednak bardzo trudno wskazać na uniwersalne i bezpieczne rozwiązanie. Wszystko zależy z jednej strony od okoliczności konkretnego przypadku, z drugiej zaś od kształtowania się sytuacji makroekonomicznej, na którą mamy w istocie niewielki wpływ.

Skoro podstawowym skutkiem inflacji jest utrata realnej wartości przez gotówkę, po prostu warto ją zainwestować. Aczkolwiek nie każda inwestycja jest równie opłacalna, a co za tym idzie bezpieczna.

Standardowo do bezpiecznych lokat kapitału – co potwierdzają także doświadczenia czasu pandemii – zalicza się nieruchomości, zarówno mieszkaniowe, jak i inwestycyjne. Nierzadko uciekający przed inflacją inwestują w kruszce, w tym zwłaszcza w złoto, czy w zakup „bezpiecznych walut”, jak np. euro, funta bądź dolara. Dla osób, które nie boją się większego ryzyka inwestycyjnego, ciekawym rozwiązaniem może okazać się inwestowanie na giełdzie, przykładowo w akcje bądź w obligacje. Jak spośród tych możliwości wybrać najlepszą?

Wszystko trzeba przeliczyć i dobrze przemyśleć

Pierwszym krokiem do wybrania najskuteczniejszego środka – a nierzadko środków – ochrony swojego majątku przed inflacją jest przeprowadzenie solidnej i pogłębionej analizy. Nie wystarczy wiedzieć, ile ma się gotówki czy innych aktywów, które można zainwestować. Zgromadzone zasoby trzeba odnieść do możliwości inwestycyjnych oraz ryzyk z nimi związanych.

Oczywiście przyszłości – także gospodarczej – nie da się przewidzieć, jednak nie na darmo wielu inwestorów skupia swoją uwagę chociażby na nieruchomościach. Przykładowo boom na rynku mieszkaniowym powoduje, że są to nie tylko opłacalne, ale również bezpieczne inwestycje. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że wobec spadającej zdolności kredytowej gospodarstw domowych będzie wzrastać znaczenie najmu. To z kolei tylko zwiększy możliwości zarobkowania w oparciu o posiadane nieruchomości.

Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji o obraniu strategii walki ze skutkami inflacji w swoim własnym budżecie niezbędne jest przeanalizowanie wszystkich możliwości oraz „za” i „przeciw”, jakie się z nimi wiążą. Bez tego trudno spodziewać się efektów, chyba że ma się wyjątkowo dużo szczęścia.

Jedno jest pewne: inflacja sprawia, że oszczędności trzymane w przysłowiowej skarpecie tylko będą topnieć. Dlatego nawet najbardziej zachowawczy sposób przeciwdziałania jej skutkom jest lepszy, niż bierne przyglądanie się, jak drożyzna zjada nasze zasoby. Zwłaszcza, że należy ona do przewlekłych chorób gospodarki, na które skuteczne lekarstwo – w skali makroekonomicznej – bardzo trudno znaleźć.